niedziela, 11 grudnia 2016

✖Eighteen.✖

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!


Wróciłam do domu i od razu usiadłam w kuchni przy wyspie, żeby odpisać DiScanio.

@DerekSC: Co robisz jutro? Mam propozycję...
@FuckMe: Zamieniam się w słuch!
@DerekSC: Włączymy razem film i będziemy gadać na video i komentować. To tak jakbyśmy byli obok siebie, ale jednak jesteśmy daleko
@FuckMe: Kiedy to wymyśliłeś i jak?
@DerekSC: Ryanowi dziękuj. On to wymyślił dla Tony'ego i Chrissy
@FuckMe: KIIIIIM JEEEEEEEEEEST CHRIIIIIIIIIIIIISYYYYYYYYYYYYYY????
@DerekSC: Jego najlepsza przyjaciółka. Mieszkała w Nowym Jorku, ale przeprowadziła się do New Jersey
@FuckMe: Oh
@FuckMe: "WELL IMAGINE AS I'M PACING THE PEWS IN A CHURCH CORRIDOR"
@FuckMe: Przepraszam
@FuckMe: To Brendon
@FuckMe: Jego wina, że napisał piosenkę, która kojarzy mi się prawie ze wszystkim
@DerekSC: ???
@FuckMe: Ah tam
@FuckMe: Kiedyś ci pokażę
@DerekSC: OOOOOOOKEEEEEEEEJ
@DerekSC: To co myślisz o moim planie?
@FuckMe: Jest bardzo prawdopodobny i można go wykonać w tej chwili
@DerekSC: Ok, to ty się zastanów nad filmem, a ja pójdę po laptopa
@FuckMe: Ok, ja też pójdę po coś do oglądania i do jedzenia
@DerekSC: BUUUUUDYŃ!
@FuckMe: XDDD
@FuckMe: Ej, a co z Marine?
@DerekSC: Siedzi u mamy w szpitalu. Mówiła, że nie mam przyjeżdżać
@FuckMe: Zdradzasz ją ze mną
@DerekSC: Tak
@FuckMe: Ah tam
@FuckMe: Nie żeby mi to przeszkadzało XD
@DerekSC: Myśl nad tym filmem
@FuckMe: kk

Wstałam od blatu kuchennego i wyjęłam miskę do popcornu. Z szafki wzięłam jedną paczkę prażonej kukurydzy, rozpakowałam i włożyłam do mikrofalówki na trzy minuty. W ciągu tego czasu oczekiwania zaczęłam myśleć nad filmem. Nie dane mi było jednak  posiedzieć w miejscu, bo ktoś, ładnie to ujmując, dobijał mi się do drzwi. Westchnęłam ciężko i podniosłam tyłek z krzesełka barowego, żeby otworzyć.
- Witaj. - przywitałam brunetkę lekko zdziwiona.
- Kto ma dwa kciuki, pomysł na dzisiejszy dzień z przyjaciółką i na imię Taylor? Podpowiem ci, to ja! - zawołała podnosząc w górę jakieś pudełko.
- Co masz? - spytałam otwierając szerzej drzwi, żeby weszła do środka.
- Twoje dwa ulubione filmy. "Więzień Labiryntu 1 i 2". - podeszła do telewizora i schyliła się, żeby włożyć płytę do blu ray'a.
- Poczekaj! Zaplanowałam, że dzisiaj obejrzę film z Derekiem. Robię popcorn i miałam pomyśleć nad fil...
- To jeszcze lepiej! Będziemy oglądać w trójkę! Poza tym, nie mówiłaś, że przyjedzie! - przerwała mi.
- Nie, Tay. On nie przyjeżdża. Będziemy gadać na video. - wskazałam na laptopa z włączoną stroną MessageFromFriends.
- Oh. To nic! I tak obejrzę z wami! I mamy już film. - włożyła płytę do odtwarzacza i sięgnęła po mój laptop. W tym czasie ja wyciągnęłam popcorn z mikrofali, po czym przesypałam go do miski.
- Co robisz? - wskazałam na urządzenie na jej kolanach.
- Napisałam do Derek'a, że mamy film. - oznajmiła patrząc nadal w ekran.
Jeżeli myślicie, że Taylor jest taka słodka i urocza i ogólnie przypomina Lithazę - mylicie się. Taylor jest mieszanką mnie i Jenny. Jest uparta, chamska, ale i sympatyczna. Tak, wiem, że to się gryzie, ale taka jest Jardine. Jeszcze wredniejsza stała się po zerwaniu z Gaskarthem, ale przechodzi jej. Brunetka jest za to największą fanką kucyków i kolorowych płatków, zaraz po Mikey'm Way'u, jaką w życiu widziałam. Jest jak: "Pięćdziesiąt procent mnie jest jak lubię serduszka, kwiatki, różowy kolor. Pięćdziesiąt procent mnie jest jak lubię punk rock, podarte jeansy, czarny kolor".
- Dawaj mi to i idź zrób coś do picia. - zabrałam komputer i usiadłam na miejscu zajmowanym przez nią przed chwilą. Spojrzałam na wiadomości, które wymienili.

@DerekSC: I jak z tym filmem? Wymyśliłaś coś?
@FuckMe: Taktaktak OGLĄDAMY WIĘŹNIA LABIRYNTUUUUU
@DerekSC: Ooookej?
@FuckMe: AUAUHUUHUHHUHUUUUHAHAHAHHA
@DerekSC: Kim jesteś i co się stało z Lyndsey?
@FuckMe: Kurcze, rozgryzłeś mnie
@FuckMe: Jestem Taylor
@DerekSC: Cześć, Taylor
@FuckMe: Oglądam z wami film, nie obrazisz się?
@DerekSC: Co tam ja, Lyndsey może mieć problem
@DerekSC: Każdy dobrze wie, że na mnie leci pff
@FuckMe: AHAHAHAAHAHAHHAHAHAHAHAH TAK TAK JASEN TATAAAK HAHAHAHA
@DerekSC: No co, a nie?
@FuckMe: Nie wydaje mi się
@FuckMe: Kurde, wraca
@FuckMe: Zaraz zadzwonimy
@DerekSC: Jasne

Wcisnęłam ikonkę kamery i czekałam, aż odbierze. W tym czasie Jardine zdążyła uruchomić film i przynieść dwa sprite'y w butelkach. Rozsiadłyśmy się wygodnie, a laptop położyłyśmy na szafce, nad którą wisi telewizor.

D: Hej, stokrotko. Hej, Taylor.
T: A dlaczego ja jestem tylko Taylor? Chcę być czarną różą!
L: Nie, ty będziesz dmuchawcem.
T: Czemu dmuchawcem?
L: Bo mogę.
D: Dobra, dobra, polna łąka!
L: Ehehej!
T: Włączymy już ten film?
D: Tak, już mam.
L: Zacnie więc. Na trzy klikamy 'start'.
D: Raz...
L: Dwa...
T: Trzy!
***
- Taylor... Taylor. Taylor! TAY, DO CHOLERY! - krzyknęłam, żeby obudzić koleżankę. Momentalnie uniosła głowę i zarzuciła rękami, przez co straciła równowagę i spadła z kanapy.
- Ał... - mruknęła i pomasowała bolący, jak zgaduję, tyłek. - Co się dzieje? Gdzie Derek?
- Właśnie dlatego cię budzę! Nie odzywa się od kilkunastu minut! Miał iść tylko po sok, który stał obok! - mówiłam, sprawiając wrażenie jak najbardziej przejętej.
- Aha, a tak serio? - uniosła brew do góry. - Normalnie byś zareagowała inaczej. I nie obudziłabyś mnie.
Pokiwałam głową na znak, że ma rację.
- Derek poszedł się odlać. Powinien wrócić za chwilę. - odpowiedziałam i wstałam z kanapy.
- A po co mnie obudziłaś?
- Bo nam się skończyły oba filmy. Zasnęłaś na końcówce pierwszej części.
- Oglądaliście dwójkę razem? Sami? Beze mnie? - pytała oburzona. Zaśmiałam się i wyrzuciłam butelki po sprite'ach do śmieci.

D: HALO! DZIEWCZYNY, GDZIE WAS WYWIAŁO?!
L: JA JESTEM W KUCHNI, A TAY NA PODŁODZE!
T: Hej, Derek.
D: Cześć, śpiochu.
L: Ej, co chcemy do picia?
T: Ja będę się zmywać. Jest po drugiej, a ja jutro mam pracę na 5:30.
D: Matko, ale lipton.
T: Ta...
L: Trafisz do domu, czy mam dzwonić do Josha?
T: Trafię, hihi. Trzymaj się, krowo. Do zobaczenia, Derek!
D: No to cześć! Dobranoc!
L: Pa, chomiku.

Dziewczyna wyszła z budynku i zamknęła za sobą delikatnie drzwi. Wyjęłam z lodówki puszkę piwa i usiadłam na kanapie przed laptopem, którego później wzięłam na kolana.

D: Więc... Można by to chyba kiedyś powtórzyć?
L: Jak najbardziej. Pogratuluj Ryanowi pomysłu, jest geniuszem!
D: Chyba Eugeniuszem.
L: Tym też, haha.
D: *cisza*
L: *cisza*
D: *cisza*
L: Czy u mamy Marine wszytko w porządku?
D: Tak, dlaczego pytasz?
L: No wiesz, z tego co słyszę, albo widzę, ciągle jest w szpitalu. Pomyślałam, że coś się stało...
D: Prawda jest taka, że Marine mi sama nie chce powiedzieć co się dzieje. Stara się ukrywać, że coś jest nie tak. Myślę jednak, że gdyby działo się coś złego, powiedziałaby mi.
L: Dobrze, nie podważam tego. Cieszę się, że tak wam się ładnie układa. Zazdroszczę.
D: Zazdrościsz bycia w szczęśliwym związku, czy zazdrościsz Marine mnie?
L: A może zazdroszczę tobie Marine?
D: Co?
L: Żartuję. Zazdroszczę bycia w szczęśliwym związku, oczywiście.
D: Oh, dzięki. Chyba...
L: Hah, nie masz za co.
D: Ej, Lynn. Co z wyścigiem?
L: Jedziemy w sobotę, bo dzisiaj Alex i Brendon przyjeżdżają.
D: Możliwe, że Ryan coś mówił...
L: No tak, gadałam z nim o tym. Niestety, musimy jeszcze omówić, jak zaliczamy wynik wyścigu Andy'ego i Briana.
D: Czy nie powinniście tego zaliczyć jako przegrana walkowerem?
L: Ustalimy to jutro.
D: A jak on się czuje?
L: Nie wiem, zapytaj go. Uważaj, bo odpowie!
D: Wiesz, o co chodzi. Poprawiło się?
L: Podobno jest ODROBINĘ lepiej. Lekarze mówią, że za dwa miesiące może się wybudzić.
D: Dopiero za dwa?
L: To stosunkowo szybko. Inni wybudzają się od czterech miesięcy, poprzez pół roku do nawet dwóch lat!
D: Właściwie, gdyby popatrzeć na to od tej strony... To będą trudne dwa miesiące, prawda?
L: Tak, ale od czego są przyjaciele? Mam ciebie, Jennę, Lithazę, Olivera, Patty'ego... I całą resztę paczki. Na brak znajomych nie narzekam.
D: Co racja to racja.
L: Derek... Mam małe pytanko, choć wiem, że jest bardzo dziwne.
D: Dawaj, słyszałem w życiu już wszystko.
L: Jakbyś zareagował, gdybym ci powiedziała, że... em... Jestem homoseksualna?
D: *cisza*
L: *cisza*
D: *cisza*
L: Powiesz coś?
D: Wiesz, ja... Na pewno nie miałbym nic przeciwko, ale... Mały szok byłby na pewno.
L: To znaczy... Nie jestem pewna, czy jestem homoseksualna, czy biseksualna. Wydaje mi się, że to pierwsze, ale...
D: Ale...?
L: Ah, nie ważne. Słuchaj, jest już późno, gadam głupoty. Zgadamy się jutro.
D: W dzisiejsze popołudnie.
L: Tak, wtedy też.
D: Dobranoc, stokrotko.
L: Dobranoc, ośle.

Rozłączyłam się i wyłączyłam laptopa. Zaniosłam go do swojego pokoju i odłożyłam na biurko. Szybkim ruchem zdjęłam z siebie ubrania, rzuciłam je na krzesło i, zabierając piżamę, w samej bieliźnie pobiegłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, umyłam głowę i ogółem załatwiłam wszystkie punkty z wieczornej rutyny w łazience. Usiadłam na łóżku podciągając oba kolana pod szyję. Objęłam nogi ramionami, a brodę ułożyłam na kolanach. Patrzyłam w jeden randomowy punkt przede mną, wypadło akurat na zapełniony kosz.
Wypadałoby posprzątać przed przyjazdem Alexa...
I z tą myślą, przyszła następna.
Przecież oni mieli być już wczoraj!
Sprawdziłam godzinę na telefonie. Była trzecia. Wiedziałam, że mogli zrobić sobie jakiś odpoczynek, może były ogromne korki, więc nie zdążyli dojechać wczoraj. Musiałam jednak do nich zadzwonić. Bałam się, że coś im się stało.
Na pierwszy ogień poszedł Al. Odszukałam nerwowo jego numer i przejechałam w prawo po ekranie.

Pierwszy sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał...
Czwarty sygnał...
Piąty sygnał...
Abonent jest czasowo niedostępny. Prosimy spróbować później.

Westchnęłam i zaczęłam poszukiwania numeru Brendona. Jednakże mój samsung zawiesił się na chwilę, z głośnika wydobyła się znana mi muzyka, a na ekranie ukazało się zdjęcie mojego brata trzymającego malutką mnie za rączkę.

L: Halo, Alex?
A: To ja. Dzwoniłaś do mnie?
L: Tak, Bden mówił, że przyjedziecie wczoraj. Tymczasem, jest 3:12 w nocy, a was nie ma.
A: Spokojnie, siostra. Będziemy nad ranem. Wyśpij się porządnie.
L: Co się stało?
A: Ah tam, Brenduś nie ogarnia nawigacji. Zbłądziliśmy, ale już wszystko ok. Poza tym było trochę korków po drodze, więc to nas spowolniło jeszcze bardziej. Idź spać, jutro do szkoły. Nie możesz zawalić roku.
L: Wiem, wiem. Pośpieszcie się. Tymczasem dobranoc, braciszku.
B: DOBRANOC, LYNDSEY!
L: Dobranoc, Brenduś.
A: Dobranoc, siostra.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę obok. Westchnęłam jeszcze raz i zgasiłam światło. Położyłam się, zakryłam szczelnie kołdrą i zamknęłam oczy. Ostatnim co słyszałam to dźwięk powiadomienia na twitterze, po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza.
***
Leżałam z chłopakiem na kocyku przed domem i patrzyliśmy w bezchmurne niebo. Trzymaliśmy się ręce, a drzewa w okół szumiały spokojnie. Spojrzałam na twarz blondyna. Miał zamknięte oczy, ale nie spał, ponieważ gładził moją dłoń kciukiem. Uśmiechnęłam się nieznacznie i wzrokiem wróciłam do niebieskiego sklepienia.
- Lyndsey... - usłyszałam jak podnosi się na łokcie.
- Hm?
- Cieszę się, że cię poznałem. Bez ciebie nadal byłbym z Marine, a ona ukrywałaby przede mną to... to wszytko. Kocham cię, Lynn. - zbliżył się do mojej twarzy i już miał złożyć pocałunek na moich wargach, ale...
- Lyndsey, księżniczko! - zawołała dziewczyna idąca za Derekiem. Rzuciła czymś, a DiScanio upadł bezwładnie na koc. Podniosłam się szybko z trawy i odsuwałam się powoli do tyłu.
- Zostaw mnie. Zostaw mnie w spokoju! - krzyczałam do brunetki, która zbliżała się powoli z psychicznym uśmiechem.
- Oh, księżniczko. Chodź do mnie. Nic ci nie zrobię, nie bój się. - wyciągnęła ręce w moim kierunku. Plecami napotkałam płot, więc nie miałam już drugi ucieczki. Objęła mnie ramionami i przytuliłam do piersi. Następnie wzięła moją twarz w dłonie i pocałowała mnie zachłannie. Była brutalna i boleśnie gryzła moje wargi. Jęknęłam i starałam się uwolnić z jej uścisku. Gdy mi się to udało, dziewczyna uderzyła mnie mocno w brzuch. Upadłam na ziemię raniąc się w przedramię i wypluwając krew, która napłynęła mi do gardła. Obróciła mnie i spoliczkowała. Próbowałam jej się wyrwać, kiedy kopnęła mnie w nogę, a następnie z pięści dostałam w twarz. Wszystko bolało, a ja płakałam z bólu. Brunetki to nie obchodziło. Dalej znęcała się nade mną. W oddali usłyszałam jakiś śmiech. Dziewczyna zaprzestała jakichkolwiek ruchów. Spojrzałam na jej triumfalny uśmieszek, a następnie przeniosłam wzrok na miejsce, z którego dochodziły śmiechy. Widziałam tam moją paczkę. Całe dwadzieścia osób, łącznie z braćmi i Derekiem, śmiali się z mojego bólu. Zwykle nie płaczę, ale teraz bolało mnie całe ciało oraz dusza. Nie mogłam powstrzymać łez.

#####
Nienawidźcie mnie :)

1 komentarz: