Otwarłam oczy, po czym znów je zamknęłam. Wieczorem nie zasłoniłam rolet, rano mam za swoje. Słońce raziło mnie niemiłosiernie, a ja miałam dzisiaj iść na zajęcia na rano. Super, początek dnia, a już do dupy.
Swoją drogą, Alex nadal nie wrócił z Bdenem. Są już tam trzy, cztery dni i zero kontaktu. Nie odbierają telefonów, nie odpisują na sms' y, mail'e. Mają aż tyle na głowie?
W domu jest teraz tak pusto. Bri w szpitalu, Al wyjechał. Zostałam sama. Postanowiłam dzisiaj trochę pobyć u znajomych. Wyjebane na zajęcia, dzisiaj nic ważnego. Pewnie większości nie będzie, więc po co ja mam iść do szkoły?
Oporządziłam się i zjadłam śniadanie. Podeszłam do kalendarza wiszącego na ścianie. Październik zbliża się wielkimi krokami. Trochę trudno mi w to uwierzyć, bo niedawno świętowaliśmy urodziny Patty'ego, który urodził się dwunastego września. Z tego co pamiętam, Derek urodził się dziewiątego października. Muszę go zapytać.
@
Heavenspricess: Ty, steez
@
Heavensprincess: Jesteś z 9 października, nie?
@
Heavensprincess: <uszę sobie gdzies zapisać, bo zapomnę...
@
Heavensprincess: *Muszę; *gdzieś
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, nigdy nikt nie przychodził do nas wcześniej niż o 13:30. Upewniłam się, że mam na sobie wszystkie części garderoby i otworzyłam drzwi.
- Kim jesteś? - zapytała brązowowłosa stojąca przed drzwiami.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. - mruknęłam.
- Jest Alex? - wyjrzała przez moje ramię na pomieszczenie. Uniosłam brwi.
- Nie, wyjechał. Wróci w dalekiej przyszłości. Jest na wojnie w Iraku. - syknęłam i założyłam ręce na piersiach.
- Haha, śmieszne. Pozwól, że zapytam jeszcze raz. Kim jesteś i czy jest Alex?
- Alexa nie ma i nie zanosi się na to, żeby wrócił szybko. A ja jestem... - zaczęłam, ale ta przerwała mi.
- Jego dziewczyną, tak? Pf, dupek. - prychnęła.
- Nie. Jestem Lyndsey Gunnulfsen, jego siostra. I nie mów na mojego brata "dupek", bo tylko ja mogę to robić. - warknęłam, a jej mina automatycznie złagodniała.
- J-ja... Przepraszam. Jestem Chara Jordan, dziewczyna Alexa. - wyciągnęła rękę w moim kierunku, a ja o mało nie zakrztusiłam się śliną.
- Al ma dziewczynę? Cooo? - przeciągnęłam ostatnią głoskę. Nie umawiał się z nikim od... ładnych parunastu lat. - Ile to już trwa? - spytałam i zaprosiłam ją do środka.
- Dzisiaj mija pół roku. Trochę mi przykro, że akurat go nie ma. - podrapał się po karku i usiadła na kanapie.
- Poczekaj, mówimy o tym samym Alexie? Alex Gunnulfsen, drugi najlepszy kierowca w naszej rodzinie i zespole, gość, który z gitarą umie robić cuda i pracuje w kebabiarni? - zapytałam. Jordan kiwnęła głową, a ja z wrażenia usiadłam.
- Lyndsey, nie rozumiem twojego zachowania. Czy Alex nie może mieć dziewczyny? - usiadła bliżej.
- Nie, absolutnie nie o to chodzi! Po prostu... Nie miałam pojęcia, że coś oprócz wyścigów, obmyślania technik i zespołu może go zainteresować. Tym bardziej coś lub raczej ktoś, kto żyje!
Chara zaśmiała się cicho.
- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Jestem ciut zazdrosna, Al to mój pierwszy prawdziwy chłopak. - wyciągnęła dłoń w moim kierunku, a ja od razu ją uścisnęłam.
- W porządku, na prawdę. Muszę mu porządnie sprać tyłek za to, że mi nie powiedział! - oznajmiłam poważnie, lecz po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.
Chara jest bardzo ładna. Długie brązowe włosy zaplotła w dwa warkocze opadające jej na ramiona, a na czubku jej głowy spoczywała beanie... 5SOS. Wspaniale. Przez czarny top mogłam zauważyć jej pięknie wyrzeźbiony brzuch, najwyraźniej uprawia jakiś sport. Miała piękną figurę, której na pewno każda dziewczyna jej zazdrości i każdy facet ogląda się za nią. Trochę szkoda, że nie jest lesbijką i na faceta, bo wykorzystałabym.
- Lynn, gapisz się. - z zamyśleń wyrwała mnie brunetka.
- Sorka. Napijesz się czegoś? - spytałam wskazując na barek.
- Dzięki, jestem samochodem. Ale możemy iść do jakiejś kawiarenki, czy coś.
- Chyba nawet wiem do jakiej... - mruknęłam z uśmiechem. Założyłam jeansową kurtkę i wsunęłam na stopy czarne botki. Wzięłam z haczyka kluczyki od Haczi i podrzuciłam nimi. Wsiadłyśmy do Toyoty po moich długich namowach. Pokonałam kilka kilometrów i zajechałam na stację benzynową. Jenna akurat zaczynała zmianę, więc mogłam z nią chwilę pogadać.
- Lyndsey! Dziewczyno, której nie znam! Cześć! - przywitała nas blondynka jak zwykle uśmiechnięta w swoim zielono czarnym uniformie. Pokiwałam jej i zaczekałam, aż do nas podejdzie.
- Hej, Jenn. To co zawsze. - przytuliła mnie. - To jest Chara. Uwaga, uwaga... Jest dziewczyną ALEXA!
McDougall otworzyła szerzej oczy.
- Twojego brata? To on widzi coś poza samochodami, zespołem i wami? - spytała lustrując wzrokiem Jordan.
Gdzieś już słyszałam to nazwisko...
- Cześć, Chara Jordan. - brunetka wystawiła do mojej przyjaciółki dłoń. Gdy widziałam jak ją ścisnęła, bałam się, że Alex będzie miał dziewczynę bez dłoni.
- Jenna McDougall.
Chwilę później 86 była zatankowana. Wzięłyśmy jeszcze po batoniku i paczce żelek. W samochodzie musiałam zacząć jakoś rozmowę.
- Jakiej muzyki słuchasz na co dzień? Ulubiony zespół, wykonawca?
- Justin Bieber i Twenty One Pilots. - oznajmiła z uśmiechem, a ja o mało nie zakrztusiłam się śliną.
- Al o tym wie? - zaśmiałam się. Miałam cichą nadzieję, że żartuje z tym Bieberem. Ta pokiwała głową. - A znasz jakieś inne piosenki TOP'u oprócz Stressed Out?
- Tak. Znam na pamięć całą ich dyskografię. Nie lubię zbyt Stressed Out, za to bardzo lubię Heathens i Ride. - przyznała i poprawiła warkocz.
Szczęście moje i mojego brata!
Spojrzałam na telefon. 15 wiadomości od Dereka. Jezu.
@
DerekSC: Tak, dlaczego?
@
DerekSC: Chcesz mi zrobić niespodziankę i przyjedziesz?
@
DerekSC: Gdzie cię wcięło?
@
DerekSC: Gunn...
@
DerekSC: Nie rób tak, no ;___;
@
DerekSC: Masz próbę czy jak?
@
DerekSC: Albo samochód testujesz...
@DerekSC: ej
@
DerekSC: Chłopaki się z jakimiś gośćmi umówili
@
DerekSC: Marine jest u mamy
@
DerekSC: A ja nie chcę iść ani tam ani tam
@
DerekSC: L
@
DerekSC: Y
@
DerekSC: N
@
DerekSC: N
@
HeavensPrincess: To wsiadaj w pociąg i przyjedź do mnie
@
HeavensPrincess: Co ci szkodzi?
@
DerekSC: JESTEŚ!
@
HeavensPrincess: A gdzie miałam być?
@
Heavensprincess: Chcesz się mnie pozbyć -_-
@
DerekSC: Nie rób mi tak
@
HeavensPrincess: -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_- -_-
@
DerekSC: Nienawidzisz mnie
@
HeavensPrincess: A ty mnie uwielbiasz^^
@
DerekSC: Odpowiedz
@
HeavensPrincess: Na co? Nie zadałeś pytania
@
DerekSC: Nienawidzisz mnie?
@
HeavensPrincess: Jezuuu
@
HeavensPrincess: Jak baba, noo ;___;
@
HeavensPrincess: Nie, nie nienawidzę cię
@
DerekSC: Cieszę się :p
@
HeavensPrincess: Jesteś moim przyjacielem, jak mogłabym cię nienawidzić?
@
DerekSC: Nie wiem, ale masz rację
@
DerekSC: Uwielbiam cię
@HeavensPrincess pisze...
@HeavensPrincess jest offline.
- Uważaj na drogę! - szturchnęła mnie Chara, a ja schowałam telefon.
- Przepraszam... Co robisz w wolnym czasie? Pracujesz, uczysz się? - spytałam wyprzedzając czarną Insignię i "lekko" przekraczając prędkość.
- Moim hobby jest koszykówka. Pracuję w barze (H)ANGRY DOG. - odpowiedziała obserwując moją rękę, którą zmieniam biegi.
- Masz auto? - to było moje ostatnie pytanie.
- Nie. Nie zdałam jeszcze prawa jazdy. - burknęła. Pewnie irytuje ją ten fakt, że nie może porozmawiać z Al'em o samochodach, bo się na nich nie zna. Zajechałyśmy pod "LITHY SMITHY", po czym wyłączyłam silnik. Weszłyśmy do kawiarni, gdzie przywitała nas uśmiechnięta Lithaza w czarnym t-shircie, rurkach tego samego koloru z dziurami na kolanach i w zielonym fartuszku zawiązanym w pasie. Przy barze stała Ansley Newman, blondynka o ślicznych, dużych oczach. Dziewczyna jest przydupasem, prawą ręką szkolnej gwiazdeczki - Scarlett Dreemoon. Blondynka o długich nogach i naturalnie czerwonych ustach. Jest obiektem pożądania w całej szkole. Chamska, bezczelna, bogata loszka, której wydaje się, że wszystko może. Nienawidzi muzyki, ale gdy urządza imprezę jest pierwsza do karaoke. Zaprasza całą szkołę, tylko nie mnie. Oczywiście, przychodzę, bo lubię robić Scary-Scarlett na złość. Wracając do Newman. Każdy dobrze wie, że wyszłoby jej na lepsze zostawienie "Królowej" i robienie za jej konkurentkę. Jednakże, Ans nie widzi w sobie niczego, co pozwoliłoby jej na przetrwanie bez blondynki. Robi wszystko, co powie Dreemoon, ponieważ wierzy, że jest jej PRAWDZIWĄ PRZYJACIÓŁKĄ. Uwaga... Już możecie się śmiać.
- Cześć, Lynds i ładna brunetko obok niej! Jesteście razem? Już Derek ci przeszedł? Szkoda, byłoby fajnie, gdybyście byli razem. Ale cieszę się, że sobie kogoś znalazłaś! Mam nadzieję, że nie będzie tak jak z tamtą durnowatą pukwą, którą najchętniej bym zakopała żywcem w ogródku. Siadajcie, dziewczyny! Przyniosę wam najlepszą kawę i szarlotkę, która jest specjalnością Ansley! Będzie wam smakowało, mam nadzieję! Kiedy wrócę, przysiądę się, dobrze? Zaczekajcie chwilę! - Smith nawijała, jak szalona, co było dla mnie rutyną. Jednakże Chara wpatrywała się w śnieżynkę, jakby zaraz miały jej gałki oczne wypaść. Po chwili spojrzała na mnie wyczekującym wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i usiadłam przy stoliku z lekkim uśmiechem.
- Co to było? Kto to był? - wypytywała.
- Lithaza Smith, moja przyjaciółka. Zawsze ma taki słowotok. Z czasem jej przejdzie. - wytłumaczyłam. Wzięłam do ręki menu i zaczęłam się nim bawić. Po kilku minutach dosiadła się do nas Lith.
- Już można się tłumaczyć? - zapytałam.
- Nawet trzeba. - odpowiedziała lustrując Jordan wzrokiem.
- Chara Jordan nie jest moją dziewczyną. Jest dziewczyną Alexa, mojego brata. Derek nigdy mi się nie podobał, ale cieszę się, że go lubisz. Na razie nie planuję sobie nikogo znajdować, więc muszę cię zasmucić. Poza tym, dzięki za ciasto i kawę. - oznajmiłam zajadając się szarlotką.
- Alex i dziewczyny? Co się stało? - zdziwiła się i patrzyła z zaciekawieniem na brunetkę.
- Czy to aż takie dziwne, że Al kogoś ma? - spytała zirytowana.
- Tak. - stwierdziłyśmy z Lith równo.
- Ile jesteście razem? - zapytała białowłosa.
- Dzisiaj pół roku.
Dziewczyny były zajęte rozmową ze sobą, co postanowiłam wykorzystać. Wyszłam z lokalu i wybrałam numer Derek'a. Po paru sygnałach odebrał. A raczej odebrała...
M: Derek kazał przekazać, że nie może rozmawiać.
L: To niech oddzwoni, kiedy będzie mógł.
M: To raczej nie nastąpi...
L: Ah, właśnie! To ty jesteś ta słynna Marine? Der dużo o tobie mówi.
M: Tak, to ja. A ty to...?
Idiotko, ma mnie w kontaktach zapisaną, jako Lyds. Mogłabyś spojrzeć na wyświetlacz.
L: Lyndsey, przyjaciółka.
M: Oh, nigdy mi nie mówił, że ma w paczce dziewczynę. Cóż, będę musiała go o ciebie zapytać.
Jej ton brzmiał, jakby zaraz miała mnie zabić przez telefon.
L: Szkoda... A mogę wiedzieć, co jest takie ważne, że nie może ze mną porozmawiać?
M: Emmm... On... Bierze prysznic.
L: Mówił mi, że nie macie prysznica w domu, tylko wannę.
M: To znaczy, bierze kąpiel. W wannie. To wszystko? Cieszę się. Na razie!
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć - rozłączyła się. Miałam nadzieję, że DiScanio ma blokadę na telefonie i Marine go nie zna.
#LYNNGVNN: Zadzwoń, błagam!😤
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.
#dereksteez: Co tam, zboczuszku?😏
#LYNNGVNN: Miałeś zadzwonić, głupi głupku.😒😒😒
#dereksteez: Dobra, nie bij...😣
Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki "Honey" zespołu Moose Blood, która była moim dzwonkiem. Przejechałam palcem po wyświetlaczu.
L: No hej!
D: Cześć, przepraszam za Marine. Nie wiem, skąd wytrzasnęła mój telefon.
L: Ok, nic się nie stało.
D: Na pewno? Nie nagadała ci czegoś?
L: Tylko, że bierzesz prysznic w wannie... Albo źle zrozumiałam... Eh, nieważne.
D: Co?
L: No mówię, że nieważne. Powiedz lepiej co u ciebie?
D: U mnie nic nowego. Ostatnio Tyler się chyba na mnie obraził, czy coś...
L: Boże, dlaczego?
D: Ja mam wiedzieć? Zachowuje się jak baba...
L: Masz coś do mnie?
D: Nie, hahaha!
L: Poczekaj chwilę...
- Lyds, tu jesteś! Zniknęłaś mi... - mruknęła "seksownie" Smith widząc z kim rozmawiam. Jestem przekonana, że chłopak będzie o to pytał.
- Już idę, baby. Skończę gadać i możemy skończyć, co zaczęłyśmy. - odpowiedziałam podobnym tonem. Lithaza wybuchnęła śmiechem i zniknęła za drzwiami kawiarni. Tak właśnie wyglądają nasze spotkania...
L: Ok, już jestem!
D: Co to miało znaczyć?
L: Co?
D: No ta rozmowa przed chwilą!
L: Ah, to tylko Lithaza. Pamiętasz ją z czatu?
D: Tak, ten czat był świetny... Słuchaj, co się działo z Brian'em?
Co?! Skąd on...
L: Bri... On... Miał wypadek. Leży w szpitalu, w śpiączce farmakologicznej...
D: Przykro mi, Lynn. Chciałbym cię teraz przytulić.
L: Dziękuję, Derek. Jesteś kochany.
TO WYDOBYŁO SIĘ Z MOICH UST?! Matko, muszę panować nad językiem...
D: Aw, bo się zarumienię.
L: Nie rumienisz się tylko od moich komplementów.
D: Dobrze wiedziałem, że to ty jesteś ta zboczona.
L: Ehehehe... Źle to zrozumiałeś. Miałam zaakcentować słowo "moich", ale nie wyszło...
D: Kocham, kiedy nie udaje ci się wyplatać z czegoś, w co wpadłaś po cycki.
L: I jesteś głupi.
D: Tak, to też.
Oparłam się o drzwi, ale właśnie ktoś wychodził z kawiarenki, w wyniku czego zaznałam bliskiego spotkania z ziemią. Nie było to miłe, bliskie spotkanie.
L: Żyję! Ja tylko zaryłam twarzą o beton!
D: Matko z córko, wszystko ok?
L: Tak, jak najbardziej. Miło, że pytasz...
D: Lyndsey, przepraszam, ale muszę kończyć. Jutro pogadamy, prawda?
L: Jasne, jasne! Cześć!
D: No pa.
Schowałam telefon do przedniej kieszeni spodni. Weszłam znów do środka, ale nie podchodziłam do stolika, przy którym Chara siedziała sama. Jej wzrok utkwiony był w telefonie i wyglądała przekomicznie próbując napić się ze słomki, ale nie trafiał nią do ust. Zaśmiałam się, czym zwróciłam na siebie jej uwagę. Jej i paru innych, niepożądanych osób w lokalu.
- Idziemy? - spytałam. Kiwnęła głową i wstała. Gdy była dosłownie dwa metry ode mnie-wpadła na nas Lith.
- Kto zapłaci? - popatrzyła na nas spode łba. Rzuciłam jej błagające spojrzenie.
- Na mój rachunek? Proszę! - przeciągnęłam "ę". - Jeszcze nie wiem kiedy, ale niedługo dostanę wypłatę od Jery'ego. W warsztacie nieźle się kręci, więc pensja nie będzie mała.
- Niech ci będzie. Ale tylko dlatego, że to też twoja kawiarnia! - stwierdziła, a my wyszłyśmy wcześniej się żegnając.
- Co ci się stało w policzek? I brew? I brodę? - zapytała. Spojrzałam w lusterko. Najwidoczniej obtarłam się podczas upadku.
- Mały wypadek z drzwiami... - burknęłam i włączyłam radio. Leciał akurat jakiś wywiad, a ja nie wiedziała z kim, więc zrobiłam głośniej.
- Może powiecie nam, jaki macie plan?
- Wie pan, jeszcze dużo przed nami, koncerty, koncerty, nagrywanie piosenek, koncerty, spotkania z fanami i koncerty.
- Ale mamy czas dla siebie. Co prawda, najczęściej wtedy śpimy, ale mamy ten czas.
- Ja planuję wydać solową płytę! Nie, żebym odchodził od chłopaków, ale mam już kilka piosenek.
- Boże, Ashton! "Do the Boogaloo" to najgorsza piosenka, jaką słyszałem.
- Zamknij się, Clifford. Jest lepsza niż "Chocolate Milk Party"!
- Ale nic nie przebije "Pizzy"!
- Jaką nazwę będzie nosić krążek?
- Właściwie, to jeszcze się nie zastanawiałem, ale chyba... "Eat Pizza, Drink Milk And Do the Boogaloo".
- Haha, dziękujemy, za informację, Ash. Chłopcy, kiedy planujecie koniec trasy?
- Jeszcze nie wiemy, ale najpewniej za dwa lata robimy sobie kilku miesięczna przerwę od wszystkiego.
- Cal, uwzględnij też proszę, że nie robimy przerwy od zespołu. Nigdy bym nie pozwolił na przerwę, czy koniec! Fani to rodzina, a rodziny się nie zostawia.
- Tak jak rodzina Caluma zostawiła go na wycieczce do Australii i wrócili do Azji bez niego.
- Dziękuję wam bardzo. Zaśpiewacie coś?
- Zastanawialiśmy się nad tym kilka minut, ale... "I Miss You" będzie idealne.
- Proszę państwa, oto 5 Seconds of Summer z piosenką "I Miss You" zespołu blink-182!
Przełączyłam stację, gdy dowiedziałam się, że to 5SOS. Westchnęłam cicho i skręciłam głośność do minimum. Spojrzałam do tyłu, gdzie siedziała, a raczej leżała Chara. Brunetka pochrapywała cichutko, co wydało mi się nawet słodkie. Jechałam przed siebie nucąc pod nosem "The Judge" twenty one pilots.
#####
OK, koniec maratonu :)
Coś szybko zeszło, nie?
Pewnie nikt tego nie czyta...
Ale cóż, dam wam zdjęcie Gerard'a
zakochanego w wodzie. Powinno wystarczyć ;)
|
Matko, ryczę XDDDD |