KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
LISTEN CAREFULLY WHAT WE SAY!
LISTEN CAREFULLY WHAT WE SAY!
Całe dnie spędzałam na... Inaczej. Od pewnego czasu robiłam... Nie, tak też nie. Hm... Oh, chyba już wiem! Od wypadku Brian'a minęło pięć dni. Alex nie chce mi niczego powiedzieć, podobnie jak Jeremy. Sama również boję się iść do szpitala i zapytać o brata. A co jeśli jest bardzo źle? Wiem, że nawet jeśli, powinnam go wspierać, być przy nim... Ja po prostu się boję dowiedzieć prawdy. Mam przeczucie, że jest gorzej, niż mogłabym przypuszczać.
Wypełzłam z pokoju w za dużym, pomarańczowym T-shirt'cie Sunrise Skater Kids, którą dostałam od Jarrod'a i która służy mi za górę od pidżamę i szarych, dresowych, krótkich spodenkach. W korytarzu stanęłam przed lustrem i spojrzałam na koszulkę. Doskonale pamiętam w jakich okolicznościach ją dostałam. Wtedy też poznałam Jarrod'a.
Szłam na urodziny Taylor, bez prezentu, bo po co... Szłam, bo Lithaza jak zwykle zajomała mi Porsche, a Audi było w naprawie. Przechodziłam akurat obok trzech stoisk. Jakiś warzywniak, wystawa kosmetyków i... pop punk. To znaczy gość siedział nad iPhonem i grał w Flappy Bird, a dookoła wisiały koszulki z nadrukiem "Sunrise Skater Kids" i pizzą. W pewnym momencie, jakby przestraszony, wybiegł z kawą zza stoiska i... wpadł na mnie. Cała kawa rozlała się na mojej białej bluzce. Skrzyczałam go strasznie, a on wtedy dał mi T-shirt na przeprosiny. A ja, żeby jakoś mu wynagrodzić moje zachowanie zaprosiłam go na kawę. Spóźniliśmy się obaj na swoje spotkania, ale umawialiśmy się potem do kawiarni. No i tak zaczęła się trochę zryta, ale mega przyjaźń. Tak, wspomnienia... Dziękuję za nie, nawet, jeżeli nie były za dobre...
- Hej! - przywitałam się z bratem.
- Yhym... - mruknął wgapiając się w telefon.
- Przywitałam się z tobą, deklu. - pacnęłam go w głowę i zaśmiałam się. Jemu jednak nie było do śmiechu.
- Muszę wyjechać z Brendonem do Nevady. Prosił mnie o to kilka tygodni temu, ma coś do załatwienia. Przez miesiąc masz wolną chatę. - oznajmił wstając od podajnika i popijając kawę.
- Co? A co z Brian'em? Powiedz mi w końcu, co się z nim dzieje! - chwyciłam go za rękę i zmusiłam do patrzenia sobie w oczy. Ten spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Musisz się kiedyś dowiedzieć, a ja wyjeżdżam za chwilę, więc... Brian jest w śpiączce farmakologicznej. Było z nim w cholerę źle, nie było innej możliwości. - wyjaśnił i opuścił kuchnię.
Odprowadziłam go wzrokiem do wyjścia, a następnie usiadłam na wcześniejszym miejscu Alex'a. Oddychałam ciężko i bardzo powoli, moje serce też jakby zwolniło.
Czułam się tragicznie. Kusiło mnie, żeby wybiec przed dom i wykrzyczeć całemu światu, że jest jebanym pierdoleńcem, ale zamiast tego siedziałam na wysokim krzesełku barowym wpatrując się blat kuchenny i wbijając paznokcie w kark. Oh, tak. To zawsze mi pomagało. Wiem, mam dziwne... fetysze. Cóż, od dziecka byłam tą dziwną.
Postanowiłam nie użalać się więcej nad sobą, tylko poinformować o całym zajściu wszystkich znajomych.
#LYNNGVNN: Brian jest w śpiączce farmakologicznej. Za piętnaście minut u mnie.
#LithySnowey: Jasne, słońce! Już jadę!
#TayJardine: Boże, zaraz jestem!
#olobersyko: Będę za dziesięć.
#jenalive11: Jasne, już jadę!
#JarrodAlonge: Pewnie, za chwilę będę!
#NW44: Neil zawsze w gotowości!
#ben_barlyo: Już jadę!
#yelyahwilliams: Fuck, już! Chwila!
#joshmeatsix: Pewnie, Lynn
#PattyxWalters: Kurwa, zaraz będę!
#AlexAllTimeLow: Jadę
Zastanawiałam się, czy napisać do Derek'a, ale znając jego... będzie zajęty Marine.
- Hej, Lynds! Jesteśmy! - usłyszałam, jak Oliver woła od progu. Najprawdopodobniej byli z nim Jarrod, Jenna, Taylor i MOŻE Patty.
- Zaczekamy na resztę i możemy jechać... - powiedziałam cichutko wbijając wzrok w podłogę.
- Wyjdzie z tego, zobaczysz. - Jenna podeszła do mnie i poklepała mnie po ramieniu. Zaraz po niej Tay przytuliła mnie z całej siły.
Niedługo później było nas już dwunastu. Gdy zamykałam po wszystkich drzwi usłyszałam znajomy głos.
- Cóż to za pielgrzymka? - spytał Trick witając się ze mną przytulasem.
- Jedziemy do Brian'a. - odpowiedziała sucho Hayls.
- Czyli już wiesz... - spojrzał na mnie znacząco.
- Aha, ty wiedziałeś wcześniej? Nic mi nie powiedziałeś? - lekko się zdenerwowałam.
- Alex zabronił mi mówić o czymkolwiek. Przepraszam. - spuścił wzrok. - Ale mam ciasteczka. - wskazał na koszyk, który przywlekł ze sobą. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Kto to, Gunn? - zapytał Patty wyraźnie zniesmaczony obecnością Stumpa.
- To Patrick Stump. Mój przyszły przeciwnik. Należy do zespoły wyjazdowego FallOutBoys, jest liderem i jeździ GT-R'em oraz Ghibli SQ4. - rozmarzyłam się, po czym walnęłam się w twarz.
LYNN, NIE MA NA TO CZASU!
- Hej, wy jesteście pewnie przyjaciółmi Lyndsey. - pomachał im blondyn.
- To są Josh, Jenna, Hayley, Oliver, Lithaza, Patty, Jarrod, Taylor, Alex, Ben oraz Neil. - przedstawiłam ich po kolei. Wszyscy podali ręce Pat'owi, a następnie ruszyli do swoich wozów.
- Ja pojadę Cayenn'em. dawno ni nie jeździłam, poza tym, za długo był u Lith. - oświadczyłam, gdy Stump chciał mi proponować jazdę z nim.
- Widzimy się na miejscu. - Oli kiwnął mi i pozwolił jechać przodem.
***
JarrodAlonge Kiedy @LYNNGVNN chce zostać pacjentką, ale nie umie sobie nic zrobić...
Spojrzałam na Jarrod'a z wyrzutem.
- No co? Uzgodniliśmy, że to tak wygląda! - wytłumaczył się.
- Na następny raz weź... Pomyśl, to nie boli. - rzuciłam i odwróciłam się do leżącego bezwładnie Brian'a. Cholera, to mnie bolało. Doskonale pamiętam, że wyglądał o wiele gorzej, kiedy tu trafił, niż teraz.
LYNNGVNN Ile bym dała, żeby chociaż się z nim pożegnać... Bracie, wracaj do żywych...
Kilka minut później... To mnie zaskoczyło...
Derek DiScanio podał dalej Twojego Tweeta
Ile bym dała, żeby chociaż się z nim pożegnać... Bracie, wracaj do żywych...
dereksteez @LYNNGVNN Cokolwiek się stało, lub stanie, oboje będziemy przy tobie
- No co za dupek... - szepnęła Smith patrząc w mój telefon.
- Nie czytaj mojego tweeter'a! Masz swojego! - skarciłam ją.
- Ale mój jest nudny! U ciebie przynajmniej jest jakaś drama... - westchnęła zakładając nogę na nogę.
- To chyba pora się zakochać, hm? Kiedy ostatnio miałaś chłopaka? - wywróciłam oczami.
- No... Dawno... Ale wiesz, bo...
- Co? Co się stało? Nie mów, że kogoś masz? - zainteresowałam się. Przynajmniej na chwilę oderwałam się od myśli o Brian'ie. W KOŃCU!
- Nie, nie... - pokręciła głową, a białe włosy opadły jej na twarz. Zawsze tak robi, gdy się rumieni.
- O kurde... Lith ma kogoś na oku! - zawołałam szczęśliwa. Rodzinka obok mnie od razu uciszyła.
- Jak to? - Jenna zbliżył się do nas.
- Nie twój zasrany interes. - odparła sucho śnieżynka. Zdziwiłam się, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, gdyż dostałam powiadomienie z tweeter'a. Znowu.
#dereksteez: Lydsey, nie unikaj mnie. Przynajmniej teraz.
#dereksteez: Daj mi się wytłumaczyć
#LYNNGVNN: Nie masz się z czego tłumaczyć, Derek
#dereksteez: A jednak mam
#LYNNGVNN: Rozumiem, że Marine jest dla ciebie teraz najważniejsza, nie mam ci tego za złe
#dereksteez: Skąd wiesz o Marine?
#dereksteez: Ah, no tak, chłopaki
#LYNNGVNN: State Champsy mi powiedziały
#LYNNGVNN: No właśnie
#dereksteez: Coś jeszcze ci powiedzieli?
#LYNNGVNN: A czy to ważne?
#LYNNGVNN: Derek, nie masz się po co tłumaczyć
#LYNNGVNN: Chcesz naprawić stare błędy i nie tworzyć nowych
#dereksteez: Tylko, że...
#LYNNGVNN: Tylko, że...? Co? Że jej nie kochasz?
#LYNNGVNN: Daj spokój i nie przepraszaj. Serce nie sługa, nic nie wybierze
#dereksteez: Boże, Lynds... Zależy mi, po prostu!
#LYNNGVNN: Wiem, dlatego do niej wracaj
#LYNNGVNN: Pamiętaj, nie jestem zła ;)
Po tej wiadomości wyłączyłam telefon. Wiem, że inne osoby będą chciały się ze mną kontaktować, ale szczerze? Mam to gdzieś. Czy jestem zła na Derek'a? Nie mam pojęcia. Czy myślę, że dobrze zrobiłam. Popełniłam największy błąd swojego życia. A to tylko przez moje wielkie ego. Mam cholerny dar do ranienia bliskich. No cóż, żyje się dalej.
***
R: No to słabo... Naprawdę nie jesteś na niego zła?
L: Za co? Że ma dziewczynę?
R: A ty nic do niego nie... Nie ten..?
L: Czy się w nim zakochałam? Nie, haha!
R: Dlaczego nie? Derek to dobry chłopak. Pasowalibyście do siebie.
L: Ryan, nie rozumiesz, ja...
R: Co ty, ty? Masz kogoś, jesteś lesbą?
L: Oh, to było prostsze, niż myślałam...
Wypełzłam z pokoju w za dużym, pomarańczowym T-shirt'cie Sunrise Skater Kids, którą dostałam od Jarrod'a i która służy mi za górę od pidżamę i szarych, dresowych, krótkich spodenkach. W korytarzu stanęłam przed lustrem i spojrzałam na koszulkę. Doskonale pamiętam w jakich okolicznościach ją dostałam. Wtedy też poznałam Jarrod'a.
Szłam na urodziny Taylor, bez prezentu, bo po co... Szłam, bo Lithaza jak zwykle zajomała mi Porsche, a Audi było w naprawie. Przechodziłam akurat obok trzech stoisk. Jakiś warzywniak, wystawa kosmetyków i... pop punk. To znaczy gość siedział nad iPhonem i grał w Flappy Bird, a dookoła wisiały koszulki z nadrukiem "Sunrise Skater Kids" i pizzą. W pewnym momencie, jakby przestraszony, wybiegł z kawą zza stoiska i... wpadł na mnie. Cała kawa rozlała się na mojej białej bluzce. Skrzyczałam go strasznie, a on wtedy dał mi T-shirt na przeprosiny. A ja, żeby jakoś mu wynagrodzić moje zachowanie zaprosiłam go na kawę. Spóźniliśmy się obaj na swoje spotkania, ale umawialiśmy się potem do kawiarni. No i tak zaczęła się trochę zryta, ale mega przyjaźń. Tak, wspomnienia... Dziękuję za nie, nawet, jeżeli nie były za dobre...
- Hej! - przywitałam się z bratem.
- Yhym... - mruknął wgapiając się w telefon.
- Przywitałam się z tobą, deklu. - pacnęłam go w głowę i zaśmiałam się. Jemu jednak nie było do śmiechu.
- Muszę wyjechać z Brendonem do Nevady. Prosił mnie o to kilka tygodni temu, ma coś do załatwienia. Przez miesiąc masz wolną chatę. - oznajmił wstając od podajnika i popijając kawę.
- Co? A co z Brian'em? Powiedz mi w końcu, co się z nim dzieje! - chwyciłam go za rękę i zmusiłam do patrzenia sobie w oczy. Ten spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Musisz się kiedyś dowiedzieć, a ja wyjeżdżam za chwilę, więc... Brian jest w śpiączce farmakologicznej. Było z nim w cholerę źle, nie było innej możliwości. - wyjaśnił i opuścił kuchnię.
Odprowadziłam go wzrokiem do wyjścia, a następnie usiadłam na wcześniejszym miejscu Alex'a. Oddychałam ciężko i bardzo powoli, moje serce też jakby zwolniło.
Czułam się tragicznie. Kusiło mnie, żeby wybiec przed dom i wykrzyczeć całemu światu, że jest jebanym pierdoleńcem, ale zamiast tego siedziałam na wysokim krzesełku barowym wpatrując się blat kuchenny i wbijając paznokcie w kark. Oh, tak. To zawsze mi pomagało. Wiem, mam dziwne... fetysze. Cóż, od dziecka byłam tą dziwną.
Postanowiłam nie użalać się więcej nad sobą, tylko poinformować o całym zajściu wszystkich znajomych.
#LYNNGVNN: Brian jest w śpiączce farmakologicznej. Za piętnaście minut u mnie.
#LithySnowey: Jasne, słońce! Już jadę!
#TayJardine: Boże, zaraz jestem!
#olobersyko: Będę za dziesięć.
#jenalive11: Jasne, już jadę!
#JarrodAlonge: Pewnie, za chwilę będę!
#NW44: Neil zawsze w gotowości!
#ben_barlyo: Już jadę!
#yelyahwilliams: Fuck, już! Chwila!
#joshmeatsix: Pewnie, Lynn
#PattyxWalters: Kurwa, zaraz będę!
#AlexAllTimeLow: Jadę
Zastanawiałam się, czy napisać do Derek'a, ale znając jego... będzie zajęty Marine.
- Hej, Lynds! Jesteśmy! - usłyszałam, jak Oliver woła od progu. Najprawdopodobniej byli z nim Jarrod, Jenna, Taylor i MOŻE Patty.
- Zaczekamy na resztę i możemy jechać... - powiedziałam cichutko wbijając wzrok w podłogę.
- Wyjdzie z tego, zobaczysz. - Jenna podeszła do mnie i poklepała mnie po ramieniu. Zaraz po niej Tay przytuliła mnie z całej siły.
Niedługo później było nas już dwunastu. Gdy zamykałam po wszystkich drzwi usłyszałam znajomy głos.
- Cóż to za pielgrzymka? - spytał Trick witając się ze mną przytulasem.
- Jedziemy do Brian'a. - odpowiedziała sucho Hayls.
- Czyli już wiesz... - spojrzał na mnie znacząco.
- Aha, ty wiedziałeś wcześniej? Nic mi nie powiedziałeś? - lekko się zdenerwowałam.
- Alex zabronił mi mówić o czymkolwiek. Przepraszam. - spuścił wzrok. - Ale mam ciasteczka. - wskazał na koszyk, który przywlekł ze sobą. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Kto to, Gunn? - zapytał Patty wyraźnie zniesmaczony obecnością Stumpa.
- To Patrick Stump. Mój przyszły przeciwnik. Należy do zespoły wyjazdowego FallOutBoys, jest liderem i jeździ GT-R'em oraz Ghibli SQ4. - rozmarzyłam się, po czym walnęłam się w twarz.
LYNN, NIE MA NA TO CZASU!
- Hej, wy jesteście pewnie przyjaciółmi Lyndsey. - pomachał im blondyn.
- To są Josh, Jenna, Hayley, Oliver, Lithaza, Patty, Jarrod, Taylor, Alex, Ben oraz Neil. - przedstawiłam ich po kolei. Wszyscy podali ręce Pat'owi, a następnie ruszyli do swoich wozów.
- Ja pojadę Cayenn'em. dawno ni nie jeździłam, poza tym, za długo był u Lith. - oświadczyłam, gdy Stump chciał mi proponować jazdę z nim.
- Widzimy się na miejscu. - Oli kiwnął mi i pozwolił jechać przodem.
***
JarrodAlonge Kiedy @LYNNGVNN chce zostać pacjentką, ale nie umie sobie nic zrobić...
Spojrzałam na Jarrod'a z wyrzutem.
- No co? Uzgodniliśmy, że to tak wygląda! - wytłumaczył się.
- Na następny raz weź... Pomyśl, to nie boli. - rzuciłam i odwróciłam się do leżącego bezwładnie Brian'a. Cholera, to mnie bolało. Doskonale pamiętam, że wyglądał o wiele gorzej, kiedy tu trafił, niż teraz.
LYNNGVNN Ile bym dała, żeby chociaż się z nim pożegnać... Bracie, wracaj do żywych...
Kilka minut później... To mnie zaskoczyło...
Derek DiScanio podał dalej Twojego Tweeta
Ile bym dała, żeby chociaż się z nim pożegnać... Bracie, wracaj do żywych...
dereksteez @LYNNGVNN Cokolwiek się stało, lub stanie, oboje będziemy przy tobie
- No co za dupek... - szepnęła Smith patrząc w mój telefon.
- Nie czytaj mojego tweeter'a! Masz swojego! - skarciłam ją.
- Ale mój jest nudny! U ciebie przynajmniej jest jakaś drama... - westchnęła zakładając nogę na nogę.
- To chyba pora się zakochać, hm? Kiedy ostatnio miałaś chłopaka? - wywróciłam oczami.
- No... Dawno... Ale wiesz, bo...
- Co? Co się stało? Nie mów, że kogoś masz? - zainteresowałam się. Przynajmniej na chwilę oderwałam się od myśli o Brian'ie. W KOŃCU!
- Nie, nie... - pokręciła głową, a białe włosy opadły jej na twarz. Zawsze tak robi, gdy się rumieni.
- O kurde... Lith ma kogoś na oku! - zawołałam szczęśliwa. Rodzinka obok mnie od razu uciszyła.
- Jak to? - Jenna zbliżył się do nas.
- Nie twój zasrany interes. - odparła sucho śnieżynka. Zdziwiłam się, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, gdyż dostałam powiadomienie z tweeter'a. Znowu.
#dereksteez: Lydsey, nie unikaj mnie. Przynajmniej teraz.
#dereksteez: Daj mi się wytłumaczyć
#LYNNGVNN: Nie masz się z czego tłumaczyć, Derek
#dereksteez: A jednak mam
#LYNNGVNN: Rozumiem, że Marine jest dla ciebie teraz najważniejsza, nie mam ci tego za złe
#dereksteez: Skąd wiesz o Marine?
#dereksteez: Ah, no tak, chłopaki
#LYNNGVNN: State Champsy mi powiedziały
#LYNNGVNN: No właśnie
#dereksteez: Coś jeszcze ci powiedzieli?
#LYNNGVNN: A czy to ważne?
#LYNNGVNN: Derek, nie masz się po co tłumaczyć
#LYNNGVNN: Chcesz naprawić stare błędy i nie tworzyć nowych
#dereksteez: Tylko, że...
#LYNNGVNN: Tylko, że...? Co? Że jej nie kochasz?
#LYNNGVNN: Daj spokój i nie przepraszaj. Serce nie sługa, nic nie wybierze
#dereksteez: Boże, Lynds... Zależy mi, po prostu!
#LYNNGVNN: Wiem, dlatego do niej wracaj
#LYNNGVNN: Pamiętaj, nie jestem zła ;)
Po tej wiadomości wyłączyłam telefon. Wiem, że inne osoby będą chciały się ze mną kontaktować, ale szczerze? Mam to gdzieś. Czy jestem zła na Derek'a? Nie mam pojęcia. Czy myślę, że dobrze zrobiłam. Popełniłam największy błąd swojego życia. A to tylko przez moje wielkie ego. Mam cholerny dar do ranienia bliskich. No cóż, żyje się dalej.
***
R: No to słabo... Naprawdę nie jesteś na niego zła?
L: Za co? Że ma dziewczynę?
R: A ty nic do niego nie... Nie ten..?
L: Czy się w nim zakochałam? Nie, haha!
R: Dlaczego nie? Derek to dobry chłopak. Pasowalibyście do siebie.
L: Ryan, nie rozumiesz, ja...
R: Co ty, ty? Masz kogoś, jesteś lesbą?
L: Oh, to było prostsze, niż myślałam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz