KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
If you're too cool for school I ain't to make no friends!
If you're too cool for school I ain't to make no friends!
#LYNNGVNN: Hej, przepraszam... jechaliśmy jeszcze na pizzę...
#LYNNGVNN: Ostatnio mam mało czasu dla każdego, nawet dla siebie...
#LYNNGVNN: Teraz ciebie nie ma?
#LYNNGVNN: Pozdrów chłopaków...
Podniosłam się z łóżka i założyłam słoniko-kapcie oraz porannik. Wzięłam z szafki szczotkę i chwilę pomęczyłam się z włosami. Spojrzałam na zegarek.
7:26
Szybko założyłam zestaw, który przygotował mi Brian (tak, on szykuje mi ciuchy). Wbiegłam do kuchni i wzięłam kanapkę, którą zrobił jeden z moich braci. Schowałam ją do torby, po czym wypiłam sok z lodówki. Nie miałam czasu na nalewanie do szklanki. Jak to mówią, pociągnęłam z gwinta. W łazience na szybko umyłam zęby i twarz (na raz) i zrobiłam makijaż. Gotowa wyszłam z domu i wsiadłam do Cayen'a. Podjechałam pod dom Lithazy.
- Hej, Lynn! - zawołała śnieżynka.
Dlaczego śnieżynka? Już tłumaczę. Gdy ktoś ma rude włosy, mówią: zawołała ruda. Gdy ktoś ma czarne włosy, mówią: zawołała brunetka. A gdy ktoś ma białe włosy, mówimy: zawołała śnieżynka. Proste? Ba, proste!
- Cześć, Lith. Ruchy, ruchy! Mamy kawałek na uczelnię! - upomniałam ją, kiedy ta zaczęła sobie na środku chodnika bezczelnie wiązać buty. - Zawiążesz w samochodzie, ale jedźmy już!
Smith wsiadła do samochodu i zawiązała sznurówki. Po chwili jazdy zaczęła temat.
- Jenna mówiła, że masz kogoś na oku. - stwierdziła z nutą nadziei w głosie. Od zakończenia mojego poprzedniego związku próbują mnie zeswatać z każdym możliwym chłopakiem. Ale ja nie potrafię...
- Bo ja wiem? Derek to tylko, można by powiedzieć, wypadek. Napisał do mnie jakiś czas temu przez pomyłkę i zaczęliśmy ze sobą pisać praktycznie non stop. Ale wątpię, że będzie to ktoś więcej niż przyjaciel... - westchnęłam cicho i włączyłam radio.
- Zrób głośniej! - rozkazała przyjaciółka. Leciała piosenka... 5 Second of Summer. Zanim ktokolwiek będzie mnie osądzał, że nie lubię ich, bo "ich nogi wyglądają w rurkach lepiej niż moje", albo "grają coś innego niż punk, chociaż podają się za pop punkowy zespół". Nie, ja nawet nie wiem, co oni grają! Chociaż, teraz wiem, w końcu lecą w radiu... Nie lubię ich przez jedną osobę, przez Michaela Gordona Clifforda. Mój kuzyn, dupek.
- Nie, wiesz, że go nienawidzę! - zmieniłam stację na radio Maryja. - O wiele lepiej mi się tego słucha...
- Jesteś ateistką...
Wzruszyłam ramionami i przyśpieszyłam. Prosiak (na porsche się mówi czasem "prosiak") mknął przez ulice Bostonu niczym zebra. Zebra? No niech będzie... Najchętniej otworzyłabym okna, żeby poczuć wiatr, ale wiem, że Lithaza boi się tego szumu.
Podjechałyśmy pod uczelnię. Sprawdziłam telefon.
Derek DiScanio jest offline.
@DerekSC jest offline.
Schowałam urządzenie do torby i ruszyłam za tą chudziną.
Zajęcia były oczywiście nudne, 98% wypowiedzi wykładowców znam na pamięć, ale co tam! Tego dnia atrakcje mogły mi to wynagrodzić. Pewnego pięknego dnia, dzisiaj, o pewnej pięknej godzinie, o 15:32, zawitał do nas... Jeremy McKinnon!
Nie wiem, czy wiecie, ale Jery był naszym prawnym opiekunem. Doskonale znał się z ojcem i zaadoptował nas po śmierci rodziców. Do mojej pełnoletności był jakby naszym tatą. Podpisywał pierdoły do szkoły (te rymy), byliśmy zameldowani w jego mieszkaniu, odpowiadał za nas. Dlaczego do mojej pełnoletności? Nie wiem... Może Alex sam by sobie nie poradził... Nie wiem.
- Hej, co tu robisz? - spytałam, podchodząc do niego.
- Przyjechałem cię stąd odebrać, kwiatku. - stwierdził.
- Co? Czemu? - ruszyłam za nim, kiedy ten poszedł w kierunku dyrekcji.
- Bo FOB dostają furii, kiedy słyszą, że nie mogą z tobą jechać.
Przystanęłam. Aż tak im zależy, żeby się ze mną widzieć? Żeby się ze mną ścigać? Rozumiem, to pewnie dla nich nowość, że dziewczyna jest taka dobra, ale... To zespół wyjazdowy, a my jesteśmy amatorami. Ludzie! To przekracza ludzkie pojęcie! Gdybyśmy byli w anime, skakałabym teraz wyginając kolana do kąta pełnego z taką dziwną twarzą, a na około latałyby napisy "Radość", "Zaskoczona", "Czemu wyglądasz jak kot?"! Wiecie o co chodzi? Nie? Nie ważne...
- Zbieraj się. - rozkazał wychodząc od dyrektorki. Zabrałam torbę spod sali, w której miałam mieć za chwilę zajęcia, a kluczyki do porsche zostawiałam Lithazie, żeby mogła wrócić do domu. Podążyłam za Jeremy'm na parking, gdzie stał jego Jeep.
- Mam obawy... - westchnęłam wpatrując się w pustą przestrzeń za oknem.
- Wiem, że mi nie wolno, ale dopracowałem ci Mitsubishi... - oznajmił i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
W innych warunkach najprawdopodobniej wypchnęłabym go z tego samochodu i rozjechała kilkanaście razy. Później wpakowała go pod maskę i czekała, aż się tam przemieli. Ale teraz to miłe z jego strony. Ostatnio miałam mało czasu, żeby się zająć autami, a nie myślałam, że przyjezdni będą chcieli się tak szybko ścigać. Tak czy tak czekałoby mnie dostosowanie LanEvo, a tak mam już to za sobą.
- Dzięki, Jery. - uśmiechnęłam się.
Na jego twarzy widziałam błąkające się zdziwienie, ale odwzajemnił gest. Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. No, może poza muzyki, bo płyta A Day To Remember (zespołu McKinnon'a) grała na cały regulator.
- Lynds, poradzicie sobie. Wiem, nie będzie to łatwe zadanie, ale dasz radę. Tym bardziej, że jedziecie w nocy. - oznajmił trzydziestolatek. Oczy prawie wypadły mi z orbit.
- W nocy? To dlaczego zabrałeś mnie z zajęć? - spytałam idąc za nim do jego warsztatu.
- Bo wiem, że i tak nie słuchałaś.
Tak, miał rację. Jestem za bardzo rozkojarzona. Derek zawsze odpisywał od razu, albo chwilę później. Tymczasem mija piąta godzina, a on jeszcze się nie odezwał. Zamiana ról, widzę...
Ruszyłam w stronę mojego garażu. Podeszłam do mojego niebieskiego cudeńka (Od aut.: Wiem, obraz z gry. Ale nie znalazłam lepszego zdjęcia!)
Sprawdziłam, co z nim zrobił. Żadnych szkód nie zauważyłam, jedynie poprawki. Ucieszyło mnie to, nie muszę nic poprawiać. Wsiadłam do środka. Kocham uczucie, gdy siadam w fotelu, kładę ręce na kierownicy i zatracam się w dźwięku silnika. Nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie to zrozumieć.
@DerekSC jest online.
@HeavensPrincess: Derek!
@DerekSC: Hej, Lyndsey...
@HeavensPrincess: Co się stało?
@DerekSC: A co miało się stać?
@HeavensPrincess: Nie wiem, ale nigdy nie pisałeś do mnie pełnym imieniem. Poza tym, długo cię nie było
@HeavensPrincess: Martwiłam się...
@DerekSC: Nic mi nie jest, dzięki za troskę.
@HeavensPrincess: Kropka nienawiści?
@DerekSC: Nie. Kropka zakończenia czatu.
@DerekSC: .
@DerekSC jest offline.
Au. Zabolało. Już wiem, jak on czuł się, kiedy ja pisałam mu takie rzeczy. Chociaż nie, hej! Przecież ja pisałam to dla żartów! Czy on mnie znienawidził? Tylko za co? Za to, że się nie odzywałam? Za to, że musiał się zmagać z tymi matołami? Może za to, że go "olałam"? A może nie znienawidził mnie, tylko coś go gryzie. Albo jest taki naprawdę, a przede mną był taki przygłupi? Nie wiem, za dużo myślę. A im dłużej to robię, tym bardziej mnie to boli. Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że tak mnie potraktował. Tak wiem, zastosował dokładnie tą samą gadkę, której ja użyłam, żeby go spławić, ale wtedy jeszcze go nie znałam! Teraz wiem o nim więcej i lubię go... Lubię, tylko lubię, żeby nie było. Sądzę, że mogłam go uznać za przyjaciela. Ale nie wiem, czy on uważa mnie za przyjaciółkę...
@HeavensPrincess: Przepraszam, jeżeli zrobiłam coś nie tak...
@HeavensPrincess: Nawet nie wiem co... Powinnam?
@HeavensPrincess: Der, odezwij się, jak będziesz miał czas i chęci, ok? Porozmawiajmy, bo naprawdę nie mam pojęcia, co zrobiłam!
@HeavensPrincess: A jeżeli cię to zainteresuje, to dziś w nocy jest wyścig z przyjezdnymi.
@HeavensPrincess: Do zobaczenia, Derek
Zamknęłam aplikację i wyjechałam z garażu. Słońce akurat tworzyło mi piękny widok z samochodu.
Słońce akurat tworzyło mi piękny widok z samochodu
Dodałam zdjęcie na Twitter'a z podpisem:
LYNNGVNN Dzisiaj wielki dzień! Dasz radę, mała Mitsu! Pokażesz, co z ciebie za maszyna!
Spostrzegłam, że Derek również dodał jakiegoś twitta.
dereksteez Moje ciało mówi jedno, a rozum drugie. Jestem zły i szczęśliwy. Nie potrafię się na nią długo złościć. Czy ktokolwiek mnie rozumie?
Nie potrafi się na NIĄ długo złościć.
Dziewczyna.
Ktoś inny.
Spina w związku.
Nie moim związku.
Jego związku.
Derek kogoś ma.
Nie.
Nie.
Nie.
Niemożliwe.
Kurde.
Ale chwila, czy ja jestem zazdrosna? O co? O kogo? O Derek'a? HAHAHAHAHAAHAAHAHAHAHAHAAHAH! Tak. Jestem. Jestem cholernie zazdrosna. Mam ochotę wyrwać tej kwoce nogi i uszy, a potem przyszyć odwrotnie. Ten widok byłby cudowny. A teraz tak na poważnie. Może nie jestem zazdrosna, ale jeśli blondyn będzie się tak zachowywać, to ja dziękuję.
Ej, czekaj.
Może to ta cała Marine? Czy jak jej tam było... To by miało nawet sens...
@MooseLeg: Hej, Lynn!
@HeavensPrincess: Hej, Evan!
@MooseLeg: Gadałaś może z Derek'iem?
@HeavensPrincess: Nie, chciałam cię pytać o to samo... Ma na mnie jakiegoś focha, czy coś...
@MooseLeg: Kurde, niedobrze...
@HeavensPrincess: Btw, widziałeś jego twitta?
@MooseLeg: Tego o tobie?
@MooseLeg: KURDE! NIE MIAŁO PÓJŚĆ!
@MooseLeg: SHIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIT!
@HeavensPrincess: Jak o mnie? Jak o mnie, przecież on się na mnie nie złości! Chyba...
@MooseLeg: Jeżeli nie może się na kogoś płci żeńskiej długo gniewać i to nie jesteś ty... To kto?
@HeavensPrincess: Marine?
@MooseLeg: .
@MooseLeg: .
@MooseLeg: .
@HeavensPrincess: Trzy ciche kropki, rozumiem... Nie mam wiedzieć?
@MooseLeg: Kiedyś się dowiesz, ale nie wiem, czy mogę powiedzieć...
@HeavensPrincess: ...
@HeavensPrincess: Dobra, daj znać, jak będziecie mieli od niego jakieś wieści
@MooseLeg: Jasne :)
@HeavensPrincess: Dzięki :) Kurde, mam dzisiaj wyścig i pewnie pojadę, jak taka ciota, bo się o niego boję!
@MooseLeg: Czyli jednak coś jednak jest na rzeczy?
@HeavensPrincess: Nie, to mój przyjaciel... Chyba, bo teraz nie jestem pewna...
@MooseLeg: Mogę wiedzieć, co ci napisał?
@HeavensPrincess: '@HeavensPrincess: Martwiłam się...
@DerekSC: Nic mi nie jest, dzięki za troskę.
@HeavensPrincess: Kropka nienawiści?
@DerekSC: Nie. Kropka zakończenia czatu.
@DerekSC: .'
@MooseLeg: Oh... Słabo...
@HeavensPrincess: O CO ON JEST NA MNIE ZŁY?!
@MooseLeg: Nie wiem...
@MooseLeg: Lynds, muszę kończyć. Zaraz zacznie się próba u mnie (oczywiście tego pedalusa nie ma) i reszta przylazła... Do potem!
@HeavensPrincess: Ok, do potem!
@MooseLeg: Powodzenia na wyścigu!
@HeavensPrincess: Dzięki, przyda się^^
@MooseLeg jest offline.
Zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni. Coraz bardziej martwiłam się o Derek'a. Co, jeżeli już się do mnie nie odezwie? Ja nawet nie wiem, co mu zrobiłam! Dodatkowo przychodzi stres przed wyścigiem... Chociaż on schodzi na drugi plan. To źle. Przejmuję się DiScanio, przez co mogę nie myśleć nad drogą, nad samochodem, nad rywalizacją...
Coś ty ze mną zrobił, blondasku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz