KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!
I'm so sorry, I cannot sleep, I cannot dream tonight...
I'm so sorry, I cannot sleep, I cannot dream tonight...
dereksteez W końcu jedziemy <3 Boston, szykuj się!
Oh, czyli to jest ta słynna Marine...
Czekaj.
Co?
Jaki Boston?
Oni do Bostonu jadą?
Co?
Dlaczego?
Egh...
Już sobie wyobrażam jego mordę przed moją. Stoimy twarzą w twarz. I twarz. Bo przecież Derine forever... Mam nadzieję, że będą mieli wypadek samochodowy w drodze tutaj...
L: Widziałeś?
T: Co widziałem?
L: Nie udawaj, że nie wiesz. Derek i Marine jadą do Bostonu!
T: Co co co co co co? Jak to?
L: No widzisz, ogarnia się twitter'a...
T: O jezu... A już myślałem, że jest lepiej...
L: Z czym?
T: Z Derek'iem. Przychodził na próby...
L: Teraz, jak wyjedzie... Nie będzie przychodził?
T: Nie, kurde! Z Bostonu codziennie będzie sobie przyjeżdżał pociągiem na próbę, zostawiając przy tym Marine! Brawo!
L: Cicho tam... Nie chcę, żeby przyjeżdżał.. Przyjeżdżali!
T: Nie chcesz się z nim spotkać?
L: On ma mnie gdzieś, to ja jego też!
T: A jednak do ciebie pisał.
L: Tak, ale... 'Jedna rozmowa i zniknę z twojego życia'. Ta rozmowa się już odbyła i mogę mieć idealne życie!
T: Idealne życie miałabyś z Der'em u boku...
L: Co? To Ryan wam jeszcze nie powiedział?
T: Czego? Siedzi ciągle w pokoju, jest mega przybity i nie da się z nim gadać.
L: To dosiądź się do niego. Przez tą wiadomość popadniesz w deprechę, heh.
T: Będę silnym mężczyzną!
L: Jestem homo. Chyba.
T: *dławi się* CO?!
L: No tak. Myślałam, że już wiecie...
T: To dlatego mówiłaś, że nie jesteś zainteresowana i w ogóle...
L: Tak... Ale wiesz co, moja orientacja jest dziwna... Miałam dziewczynę, podobały mi się różne, ale jednak...
T: Ale jednak? Derek?
L: Nie wiem... Zależy mi na nim... To mój przyjaciel...
T: Kobieto, zdecyduj się! Masz go gdzieś, czy zależy ci na nim?
L: Nie mam pojęcia! Jestem tylko kobietą, nie krzycz na mnie!
T: Już nie wiem, co mam zrobić...
L: Idź powiedzieć chłopakom... A ja idę do garażu.
T: A Der wie?
L: Nie i niech tak zostanie...
T: Ok, to pa!
L: Cześć, do później!
Po zakończonej rozmowie z Tylerem ruszyłam do wcześniej wspomnianego przeze mnie miejsca. Rozmawiałam z chłopakiem na łące, kilka metrów od toru. Weszłam do Jery'ego.
- Lyndsey! Dawno cię tu nie było! - uśmiechnął się.
- Widziałeś mnie wczoraj w szpitalu, głupku. - zaśmiałam się
- Ale to nie to samo. Nie przychodziłaś tu od tygodnia!
- Nie chciałam... Wiesz, to trochę boli. - westchnęłam i spojrzałam na Golfa należącego do Brian'a.
- Nam też jest ciężko. Al wyjechał, żeby pobyć z dala od tych problemów. Gdybyś nie miała szkoły, też wysłałbym cię na małe wakacje. - stwierdził podchodząc bliżej.
- Dzięki, Jeremy. Jesteś cholernie dobrym ojcem. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Ojcem? To ja o czymś nie wiem? - odłożył klucz na stoliczek.
- Jesteś dla mnie jak ojciec, którego nie mam. Zawsze cię tak traktowałam. - oświadczyłam.
- Mogłabyś mi to nagrać na dzwonek?
Zaśmiałam się, ale nie odpowiedziałam. Poszłam do swojego garażu. Moja piękna NIEBIESKA BESTIA już na mnie czekała. Tak dawno nią nie jeździłam. Ahh, stęskniłam się. Kiedy robiłeś coś tak długo, non stop, przerwa od tego boli, nie?
Niczym moje rozmowy z Derek'iem...
Szybko wyrzuciłam tę myśl z głowy. Już udawało mi się nie myśleć o nim, ale jednak... Musiało wrócić. Głupi DiScanio. Głupia Marine. Głupia przyjaźń. Głupie MFF...
***
@DerekSC: czec Lyneye
@DerekSC: Jsk sie czyjwsz?
@DerekSC: Dzwinie mi ty bzz ciebdi..
@HeavensPrincess: Jak dużo wypiłeś?
@DerekSC: Deie
@HeavensPrincess: Dwie co?
@DerekSC: Butelkfi wódji
@HeavensPrincess: CO?! DWIE BUTELKI WÓDKI?! SAM?! POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY?!
@DerekSC: Mammo@ Lynvey na mnier krsyczyw
@HeavensPrincess: Dzwonię do Evana, odbierze cię, gdziekolwiek jesteś...
@DerekSC: Okeh
@HeavensPrincess: Marine jest w podobnym stanie?
@DerekSC: nue ms jej tutj
@HeavensPrincess: Ok, trzymaj się
Ja nie wierzę, co za idiota! JAK MOŻNA BYĆ TAKIM PIJAKIEM I SAMEMU WYŻŁOPAĆ DWIE BUTELKI WÓDY?! Co za niedorozwój...
Wybrałam numer do Ambrosio i czekałam, aż odbierze.
E: Lynds, jest po 22:30... Co chcesz?
L: Zapytać o godzinę, wiesz?
E: Eh... Super, dobranoc?
L: Masz znaleźć tego debila i przywieść jego spitą dupę do domu!
E: Derek? Spity? To on pije?
L: Najwyraźniej. A teraz się ruszaj.
E: Ok... A mogę za piętna...
L: NIE SŁYSZĘ SILNIKA!
E: Już jadę, dobranoc...
L: Dobranoc!
Poszłam do mojego pokoju, żeby się położyć. Kiedy już miałam gasić światło i przykryć się kołdrą po same uszy dostałam powiadomienie z twitter'a.
evan_ambro Kiedy @dereksteez uśnie zaraz po przyjeździe do domu... Na twoje życzenie
Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobrałam zdjęcie. Co jak co, ale taki widok mogłabym mieć codziennie. DiScanio ma cholernie seksowny tyłek. Po chwili jednak doszło do mnie, co zrobiłam i, co gorsza, dlaczego to zrobiłam. Usunęłam zdjęcie z galerii i odpowiedziałam przyjacielowi.
LYNNGVNN @evan_ambro Nie chciałam wam potem problemów robić... Najważniejsze, że śpi... #pijanaśpiącakrólewna
Odłożyłam telefon na półkę obok i zasnęłam... Kurde, rachunek za prąd pójdzie. Nie zgasiłam światła...
Na torze przywitali mnie Alex i Brian.
- Hej, siostra! - uśmiechnął się siedemnastolatek.
- Cześć, bracia! - przytuliłam ich.
- Co powiesz na mały wyścig? - zapytał Al. Chętnie się zgodziłam, po czym wsiadłam do LanEvo. Dojechaliśmy na start i ustawiliśmy się obok siebie.
- To co? Na lotnym? - spytał Bri i wystartował. Po kilku sekundach Alex poszedł w jego ślady, a na koniec pojechałam ja. Jechaliśmy, rozmawiając przez telefon.
A: Nie dogonisz mnie, Lynds! Moje BMW jest dla ciebie za szybkie? Hahaha!
L: Nie wiem, czy widzisz, ale właśnie cię wyprzedzam!
B: Ja nie widzę, bo was zgubiłem, ha!
A: Jak wyprzedzę Lynds, to ty też nie żyjesz!
L: Nie wydaje mi się, lol!
B: Będę pierwszy, zobaczycie, lamusy!
A: Już to widzę!
L: Chyba jestem ślepa, bo ja nie, hahaha!
Przejechaliśmy tak kilka zakrętów cisnąc bekę z obu braci. Nagle, zostałam zmuszona, żeby przyhamować. Alex mnie wyprzedził i jechał dalej. Mówił coś, ale rozłączyłam się. Wybiegłam z samochodu i podbiegłam do NIEJ. Stała przy barierce i uśmiechała się ciepło. Niepewnie zbliżyłam się.
- Co tu robisz? - spytałam.
- Mi też miło cię widzieć, Lynn. Stęskniłaś się? Bo ja bardzo! - oświadczyła i podeszła bliżej, prawie całkowicie zmniejszając odległość między nami.
- Nie odpowiedziałaś mi. - próbowałam się od niej odsunąć, ale trzymała mnie mocno w talii. Zawsze była cholernie wysoka.
- Przyjechałem do ciebie. Chciałem cię w końcu zobaczyć na żywo. Jesteś jeszcze piękniejsza, niż na wideo. - ten głos ewidentnie nie należał do mojej byłej. To był głos blondyna.
- Co? Przecież przed chwilą... - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nic nie mów. Nacieszmy się tą chwilą, dobrze? - nie byłam już pewna, czy w objęciach trzyma mnie chłopak, czy dziewczyna. Byłam rozdarta. Nie wiedziałam co zrobić. Twarz zbliżyła się do mnie i...
Obudziłam się. Byłam cała spocona. Nie dość, że w śnie był Brian, to jeszcze Derek i...
- Hej, co się stało? - spytała Lithaza siadając na skraju mojego łóżka. Widocznie niedawno przyszła. Albo tu spała, cokolwiek.
- Miałam zły sen... Co tu robisz? - usiadłam obok niej.
- Przyszłam do ciebie, nie myślałam, ze śpisz...
- No widzisz... Dobrze, że masz klucze, heh... - wstałam i zaczęłam się przebierać. Lith jest przyzwyczajona, że przebieram się przy niej. Właściwie... Przebieram się nawet przy chłopakach z naszej paczki.
- Tak... Pomożesz mi dzisiaj w kawiarni? - podeszła do mojego grafiku. - Masz dzisiaj wolne.
- Jasne, zaraz możemy jechać. Chwileczkę. - ruszyłam do łazienki i tam wykonałam wszystkie poranne czynności.
- Jedziemy? - wskazała na klucze od audi.
- Jedziemy. - wzięłam od śnieżynki brelok i wyszłam przed dom.
Oh, czyli to jest ta słynna Marine...
Czekaj.
Co?
Jaki Boston?
Oni do Bostonu jadą?
Co?
Dlaczego?
Egh...
Już sobie wyobrażam jego mordę przed moją. Stoimy twarzą w twarz. I twarz. Bo przecież Derine forever... Mam nadzieję, że będą mieli wypadek samochodowy w drodze tutaj...
L: Widziałeś?
T: Co widziałem?
L: Nie udawaj, że nie wiesz. Derek i Marine jadą do Bostonu!
T: Co co co co co co? Jak to?
L: No widzisz, ogarnia się twitter'a...
T: O jezu... A już myślałem, że jest lepiej...
L: Z czym?
T: Z Derek'iem. Przychodził na próby...
L: Teraz, jak wyjedzie... Nie będzie przychodził?
T: Nie, kurde! Z Bostonu codziennie będzie sobie przyjeżdżał pociągiem na próbę, zostawiając przy tym Marine! Brawo!
L: Cicho tam... Nie chcę, żeby przyjeżdżał.. Przyjeżdżali!
T: Nie chcesz się z nim spotkać?
L: On ma mnie gdzieś, to ja jego też!
T: A jednak do ciebie pisał.
L: Tak, ale... 'Jedna rozmowa i zniknę z twojego życia'. Ta rozmowa się już odbyła i mogę mieć idealne życie!
T: Idealne życie miałabyś z Der'em u boku...
L: Co? To Ryan wam jeszcze nie powiedział?
T: Czego? Siedzi ciągle w pokoju, jest mega przybity i nie da się z nim gadać.
L: To dosiądź się do niego. Przez tą wiadomość popadniesz w deprechę, heh.
T: Będę silnym mężczyzną!
L: Jestem homo. Chyba.
T: *dławi się* CO?!
L: No tak. Myślałam, że już wiecie...
T: To dlatego mówiłaś, że nie jesteś zainteresowana i w ogóle...
L: Tak... Ale wiesz co, moja orientacja jest dziwna... Miałam dziewczynę, podobały mi się różne, ale jednak...
T: Ale jednak? Derek?
L: Nie wiem... Zależy mi na nim... To mój przyjaciel...
T: Kobieto, zdecyduj się! Masz go gdzieś, czy zależy ci na nim?
L: Nie mam pojęcia! Jestem tylko kobietą, nie krzycz na mnie!
T: Już nie wiem, co mam zrobić...
L: Idź powiedzieć chłopakom... A ja idę do garażu.
T: A Der wie?
L: Nie i niech tak zostanie...
T: Ok, to pa!
L: Cześć, do później!
Po zakończonej rozmowie z Tylerem ruszyłam do wcześniej wspomnianego przeze mnie miejsca. Rozmawiałam z chłopakiem na łące, kilka metrów od toru. Weszłam do Jery'ego.
- Lyndsey! Dawno cię tu nie było! - uśmiechnął się.
- Widziałeś mnie wczoraj w szpitalu, głupku. - zaśmiałam się
- Ale to nie to samo. Nie przychodziłaś tu od tygodnia!
- Nie chciałam... Wiesz, to trochę boli. - westchnęłam i spojrzałam na Golfa należącego do Brian'a.
- Nam też jest ciężko. Al wyjechał, żeby pobyć z dala od tych problemów. Gdybyś nie miała szkoły, też wysłałbym cię na małe wakacje. - stwierdził podchodząc bliżej.
- Dzięki, Jeremy. Jesteś cholernie dobrym ojcem. - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
- Ojcem? To ja o czymś nie wiem? - odłożył klucz na stoliczek.
- Jesteś dla mnie jak ojciec, którego nie mam. Zawsze cię tak traktowałam. - oświadczyłam.
- Mogłabyś mi to nagrać na dzwonek?
Zaśmiałam się, ale nie odpowiedziałam. Poszłam do swojego garażu. Moja piękna NIEBIESKA BESTIA już na mnie czekała. Tak dawno nią nie jeździłam. Ahh, stęskniłam się. Kiedy robiłeś coś tak długo, non stop, przerwa od tego boli, nie?
Niczym moje rozmowy z Derek'iem...
Szybko wyrzuciłam tę myśl z głowy. Już udawało mi się nie myśleć o nim, ale jednak... Musiało wrócić. Głupi DiScanio. Głupia Marine. Głupia przyjaźń. Głupie MFF...
***
@DerekSC: czec Lyneye
@DerekSC: Jsk sie czyjwsz?
@DerekSC: Dzwinie mi ty bzz ciebdi..
@HeavensPrincess: Jak dużo wypiłeś?
@DerekSC: Deie
@HeavensPrincess: Dwie co?
@DerekSC: Butelkfi wódji
@HeavensPrincess: CO?! DWIE BUTELKI WÓDKI?! SAM?! POJEBAŁO CIĘ DO RESZTY?!
@DerekSC: Mammo@ Lynvey na mnier krsyczyw
@HeavensPrincess: Dzwonię do Evana, odbierze cię, gdziekolwiek jesteś...
@DerekSC: Okeh
@HeavensPrincess: Marine jest w podobnym stanie?
@DerekSC: nue ms jej tutj
@HeavensPrincess: Ok, trzymaj się
Ja nie wierzę, co za idiota! JAK MOŻNA BYĆ TAKIM PIJAKIEM I SAMEMU WYŻŁOPAĆ DWIE BUTELKI WÓDY?! Co za niedorozwój...
Wybrałam numer do Ambrosio i czekałam, aż odbierze.
E: Lynds, jest po 22:30... Co chcesz?
L: Zapytać o godzinę, wiesz?
E: Eh... Super, dobranoc?
L: Masz znaleźć tego debila i przywieść jego spitą dupę do domu!
E: Derek? Spity? To on pije?
L: Najwyraźniej. A teraz się ruszaj.
E: Ok... A mogę za piętna...
L: NIE SŁYSZĘ SILNIKA!
E: Już jadę, dobranoc...
L: Dobranoc!
Poszłam do mojego pokoju, żeby się położyć. Kiedy już miałam gasić światło i przykryć się kołdrą po same uszy dostałam powiadomienie z twitter'a.
evan_ambro Kiedy @dereksteez uśnie zaraz po przyjeździe do domu... Na twoje życzenie
Uśmiechnęłam się sama do siebie i pobrałam zdjęcie. Co jak co, ale taki widok mogłabym mieć codziennie. DiScanio ma cholernie seksowny tyłek. Po chwili jednak doszło do mnie, co zrobiłam i, co gorsza, dlaczego to zrobiłam. Usunęłam zdjęcie z galerii i odpowiedziałam przyjacielowi.
LYNNGVNN @evan_ambro Nie chciałam wam potem problemów robić... Najważniejsze, że śpi... #pijanaśpiącakrólewna
Odłożyłam telefon na półkę obok i zasnęłam... Kurde, rachunek za prąd pójdzie. Nie zgasiłam światła...
Na torze przywitali mnie Alex i Brian.
- Hej, siostra! - uśmiechnął się siedemnastolatek.
- Cześć, bracia! - przytuliłam ich.
- Co powiesz na mały wyścig? - zapytał Al. Chętnie się zgodziłam, po czym wsiadłam do LanEvo. Dojechaliśmy na start i ustawiliśmy się obok siebie.
- To co? Na lotnym? - spytał Bri i wystartował. Po kilku sekundach Alex poszedł w jego ślady, a na koniec pojechałam ja. Jechaliśmy, rozmawiając przez telefon.
A: Nie dogonisz mnie, Lynds! Moje BMW jest dla ciebie za szybkie? Hahaha!
L: Nie wiem, czy widzisz, ale właśnie cię wyprzedzam!
B: Ja nie widzę, bo was zgubiłem, ha!
A: Jak wyprzedzę Lynds, to ty też nie żyjesz!
L: Nie wydaje mi się, lol!
B: Będę pierwszy, zobaczycie, lamusy!
A: Już to widzę!
L: Chyba jestem ślepa, bo ja nie, hahaha!
Przejechaliśmy tak kilka zakrętów cisnąc bekę z obu braci. Nagle, zostałam zmuszona, żeby przyhamować. Alex mnie wyprzedził i jechał dalej. Mówił coś, ale rozłączyłam się. Wybiegłam z samochodu i podbiegłam do NIEJ. Stała przy barierce i uśmiechała się ciepło. Niepewnie zbliżyłam się.
- Co tu robisz? - spytałam.
- Mi też miło cię widzieć, Lynn. Stęskniłaś się? Bo ja bardzo! - oświadczyła i podeszła bliżej, prawie całkowicie zmniejszając odległość między nami.
- Nie odpowiedziałaś mi. - próbowałam się od niej odsunąć, ale trzymała mnie mocno w talii. Zawsze była cholernie wysoka.
- Przyjechałem do ciebie. Chciałem cię w końcu zobaczyć na żywo. Jesteś jeszcze piękniejsza, niż na wideo. - ten głos ewidentnie nie należał do mojej byłej. To był głos blondyna.
- Co? Przecież przed chwilą... - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nic nie mów. Nacieszmy się tą chwilą, dobrze? - nie byłam już pewna, czy w objęciach trzyma mnie chłopak, czy dziewczyna. Byłam rozdarta. Nie wiedziałam co zrobić. Twarz zbliżyła się do mnie i...
Obudziłam się. Byłam cała spocona. Nie dość, że w śnie był Brian, to jeszcze Derek i...
- Hej, co się stało? - spytała Lithaza siadając na skraju mojego łóżka. Widocznie niedawno przyszła. Albo tu spała, cokolwiek.
- Miałam zły sen... Co tu robisz? - usiadłam obok niej.
- Przyszłam do ciebie, nie myślałam, ze śpisz...
- No widzisz... Dobrze, że masz klucze, heh... - wstałam i zaczęłam się przebierać. Lith jest przyzwyczajona, że przebieram się przy niej. Właściwie... Przebieram się nawet przy chłopakach z naszej paczki.
- Tak... Pomożesz mi dzisiaj w kawiarni? - podeszła do mojego grafiku. - Masz dzisiaj wolne.
- Jasne, zaraz możemy jechać. Chwileczkę. - ruszyłam do łazienki i tam wykonałam wszystkie poranne czynności.
- Jedziemy? - wskazała na klucze od audi.
- Jedziemy. - wzięłam od śnieżynki brelok i wyszłam przed dom.
#####
:))))
Nie oceniajcie mnie, Pinterest jest zły ;_;' |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz